wtorek, 19 sierpnia 2014

#0



Ostatnie zaciągnięcie i płuca pogrążone w smolistym dymie papierosowym. Wypuszcza je nosem rozkoszując się ciszą i błogim stanem. Wszystkie trzy. Ich ciała rozłożone na siedzeniach, beztrosko opuszczone głowy i zwisające włosy. Nadejdzie chwila gdy któraś się odezwie, ale na moment... Sekundę... Nic nie znacząca wymiana zdań i kolejna noc przesiedziana w ich zakamarku. One. Różniły się od innych kobiet. Były niezależne od otoczenia, miały tylko siebie. Lubiły bawić się uczuciami i nie miały z tym najmniejszego problemu. Jedyną ich miłością była muzyka... Ciągnęły za sobą nić problemów, które powiewały im nad głowami.... Angel z przymkniętymi oczyma i niedbale przyklejonym do dolnej wargi papierosem wyglądała, jakby pozowała do zdjęcia. Z zamkniętymi oczami wypuściła dym przez nos. Westchnęła ocierając czoło, jakby z niego zlatywał zimny pot. Poprawiła się na fotelu i rozejrzała po obskurnym pokoju. Przypominając sobie jego wnętrze dostrzegła ohydne nocne lampki, smutne roślinki w doniczkach przesiąknięte trucizną, zapach taniego proszku do prania i niedopasowanie prześcieradła. Mlasnęła czując nienaturalnie suchy język. Wstała, siłując się z brakiem sił i doszła do zlewu. Chudą i wyblakłą rękę podniosła do góry, sięgając po szklankę. Nalała do środka wodę chwiejąc się delikatnie. Zamoczyła suche, popękane usta w cieczy i czuła jak się rozlewa po jej ciele. W końcu wylała na siebie resztę zawartości i nagle jakby odzyskała kontrolę nad ciałem. Przetarła twarz i ziewnęła leniwie. Ciągnąc nosem otworzyła okno. Spojrzała na rozkładające się przed nią miasto. Obłudni, szatany, kłamcy, naciągacze, złodzieje... Tak nazywała pozostałych ludzi. Oparła się łokciami o parapet i nagle poczuła kościste palce na ramieniu. Wzdrygnęła się nieznacząco wypuszczając przez zęby:
- Nie rób tego więcej... - znała ten dotyk. Szatynka również wystawiła swoją twarz zza okna i rozejrzała się prędko. Nie pociągało ją gapienie się bezczynnie na to szare miasto, czując jak chłód oplata ją niczym koc.
- Znów pewnie myślisz o tym że mogłyśmy się zmienić póki był czas, co nie? - Marcela nie usłyszała odpowiedzi, więc dodała sięgając po alkohol. - Zmienić się dla świata który nas odrzuca, idiotyzm. - stwierdziła bez ogródek.
- A co jeśli to my odrzucamy świat? - zapytała zmęczona tutejszym życiem. Zapadła cisza, nie miała zamiaru jej przerywać. Niszczyć tą przestrzeń nie wypełnioną słowami które zaraz przerodziłyby się w krzyk i wyrzuty, że ponownie zastanawia się nad opuszczeniem dziewczyn.
- Uciekając od siebie, nie stajesz się wolnym. - ponownie wypowiedziane te słowa, znała je na pamięć. - No tak, nie można się spóźnić gdy nikt nie czeka. - zaśmiała się złośliwie... Blondynka pokręciła głową ze zrezygnowaniem i ostatni raz spojrzała w głąb miasta. Przełknęła zawiedziona ślinę i zamknęła okno...

♣♣♣

Tak z tej strony Nefii pisząca realistyczną i bardziej czarną stronę przygód naszej Angel. Jak widzicie głównymi bohaterkami są trzy panienki. Czyli nasz Black Angel, Marcela i Jade. Zapraszam do zakładki "postacie" w której jest reszta bohaterów. Pozdrawiam i czołem.

~ Nefii